Rower miejski, który można wypożyczyć nie wychodząc z domu, a po przejażdżce zostawić w wybranym miejscu to nie science fiction.
Wystarczy smartfon z odpowiednią aplikacją i elektroniczny system, nadzorujący przemieszczanie się lub postój roweru. Nie każde miasto już się na to zdobyło, ale wszystko wskazuje na to, że taka będzie najbliższa rowerowa przyszłość.
Tylko co z rowerzystami, którzy nie przekonali się do smartfonów?
Rower bez szukania stacji dokującej. Zamiast tego – aplikacja na smartfona. Rower można nie tylko wypożyczyć, ale i zarezerwować na kilkanaście minut przed wyjściem z domu. Będzie czekał w miejscu objętym rezerwacją.
Zabezpieczony inteligentną blokadą, przypominającą zwykły u-lock, którą można otworzyć przy pomocy tej samej aplikacji. To oznacza też, że rower można zostawić tam, gdzie przestał być potrzebny, choćby pod domem. Nie trzeba więc pędzić w poszukiwaniu najbliższej stacji. Z przypiętego, niepotrzebnego już roweru, może skorzystać kolejny chętny
W praktyce wygląda to tak, że trzeba wyszukać w aplikacji w telefonie, gdzie stoi najbliższy rower, oznaczony świecącą kropką. Kiedy już dotrzemy do tego miejsca, w panelu sterowania roweru wpisujemy kod dostępu, który dostajemy SMS-em. Potem pozostaje już tylko odpiąć rower i odjechać, a po podróży – przypiąć i zostawić w dogodnym dla siebie miejscu.
Co jest potrzebne, żeby system działał? Wmontowany w rowery systemem identyfikacji, wypożyczania, zwrotu i zamykania. Wszystko pod nadzorem elektronicznym GPS. Rolę terminalu wypożyczeń pełni smartfon z dostępem do internetu oraz panel wbudowany w rower. Nie jest to już wcale pieśń przyszłości.